środa, 16 stycznia 2013
WALKA!
Śnieg znów posypał w nocy, mróz trzyma, a na mnie czekały podbiegi. Zakręciłem małą leśną pętlę, poleciałem przez pola i po 40 minutach ruszyłem pod Kazoorkę. Obieałem sobie 10 podbiegów, a każdy poprzedzony ćwiczeniem typu skip A, żabki, marsz na śródstopiu z kolanami wysoko, podskokiem i przytupem, wykroki, no, poza piątym i ostatnim. Każde ćwiczenie po dwa razy. Była walka! Snieg zniechęcał, stopy uciekały, czasem booksowały jak koła na lodzie, ale napierałem. Chciałem jak dobry trener odpuścić sobie ostatnie, ale byłem katem. Nie odpuściłem i super! Hough! Rosół
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz