wtorek, 29 stycznia 2013
NIEDZIELNA WARMIA!
Wyruszyliśmy w sobotę na familijne ferie z Rodzinką. Wypakowaliśmy samochód jak Griswoldowie i w sobotę dojechaliśmy w okolice Olsztyna. Odpoczywamy. Właściwie ja tylko w sobotę za piątek odrobiłem wolne, w niedzielę ruszyłem na pobliskie tysiączki. Zimowa aura po byku. Mróz trzaskał, snieg skrzypiał jakoś tak nie po warszawsku. Najważniejsze, że przekonałem się do rozgrzewek. W zadanie wkraczam w gotowości bojowej. Założone kilometrówki udało mi się zrealizować na drodze asfaltowej. To niewątpliwie zaleta, ale wadą są pofałdowania terenu. Jednak na czuja szarpałem odcinki nie zważając na urozmaicenie ulicy. A co tam! Najwyżej dołożę trochę siły:) Weszło mocno w nogi, ale było warto. Troche zatykało, bo mróz sięgał o brzasku kilkunastu stopni. Nieoceniona jest moja underarmourowa kominiarka. Niby cienka, ale trzyma ciepło. W poniedziałek wreszcie nadgoniłem plan. Należało się wolne, jakoś się przystosowałem, chociaż kusiło, żeby wybiec, bo okolica jest piękna. Zadowoliłem się wypadem na sanki z Marysią:)) Hough! Rosół
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz