Dziś zacząłem trening od rozgrzewki, czyli gimnastyki kolagenowej Achillesów. Nawodniłem, nakolagenowałem, z każdym krokiem dalej było łatwiej biec. Wczoraj po ćwiczeniach wieczór w pracy spędziłem w kompresyjnych skarpetach DAYWEAR / TRAVEL. Nogi mogłem potrzymać na biurku, nikt nie widziałJ Poranek był znośny także po wczorajszej ekscentryce ścięgien na schodku. Sen jednak za krótki, niecałe 6 godzin. Ciekawy artykuł o śnie w życiu biegacza jest w najnowszym „Bieganiu”. Magda Ostrowska – Dołęgowska otwiera oczy. Choć w przypadku snu to karygodne, haha, tym razem warto wybaczyć. ja lubię spać i wyznaję zasadę, że godziny snu do północy liczą się podwójnie. Wczoraj zasnąłem jednak dzisiaj, tzn. chwilę po północy. Dzisiaj czułem się mimo wszystko wyspany. Las dalej nadawał się do niczego. Wielkie leśne lodowisko. Polatałem głównie polanami, ścieżkami, trawnikami, błotem, resztę asfaltem. Szczegóły poniżej. Krótko i na temat! Hough! Rosół
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz