piątek, 4 stycznia 2013

CIEPŁO - ZIMNO!

Ja za ciepłem nie tęsknię. Lubię jesień i zimę, nawet, gdy muszę raz na jakiś czas poprychać i walczyć z glutem. Nie przeszkadza mi wczesny zmierzch, chłód, mróz i śnieg wręcz uwielbiam, przepadam za bieganiem w ostrym powietrzu, chlapa nie wpycha mnie w chandry i doły. Znacznie bardziej  o tej porze roku smuci mnie szarobury ranek, który trochę ogranicza mnie treningowo. Jasne, że mogę lecieć w ciemnicę leśną z czołówką, ale ja lubię jak dzień z każdym krokiem budzi się ze mną. Mam jednak czas wolny do 7:45, bo potem moje Dziewczyny wybierają się do przedszkola i pracy, a o tej porze wciąż jest ciemnawo. A nie mogę wybiegać później, bo kto niby zrobi za mnie śniadanie i zaśpiewa z Maryśką "Witaj nowy dniu!"? A i Psice czekają na poranną toaletę. Dlatego wypatruję trochę jaśniejszego Jaśnie Ranka. Dziś wleciałem w las później, po rodzinnej wyprawce. Niepewnie minąłem pierwszą lodową zaporę w drodze na leśną pętlę, wczoraj tu zawróciłem, bo omal nie zaliczyłem wywrotki, lecz jednak jakoś dzisiaj utrzymałem się na ścieżce. Dało się biec. Trochę gimnastyki na krzyżówkach, ćwiczenia równowagi nikomu w końcu nie zawadzą. Dodatkowe emocje zapewniała różnorodność podłoża – od zmarzliny, przez lodowisko, błoto, kałuże po crossowy teren. Ten ostatni odpowiadał mi dzisiaj najbardziej. Niby tempo było swobodne, ale nogi i mięśnie zdążyły się nabić. Nie ubieram się jakoś nadmiernie grubo na zimowe treningi. Ciepła koszulka kompresyjna i kurtka przeciwwiatrowa wystarczą, do tego legginsy ¾, ale nigdy nie zapominam o czapce i rękawiczkach. Ciepło ucieka najszybciej z człowieka właśnie przez głowę, uszy i dłonie. Hough! Rosół

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz