Dzisiaj w ramach dnia wolnego, ale tak nie całkiem, nabiegałem plenerowo minimalistyczne butki made by David Sypniewski SKORA FORM. Wykonanie jest bez zarzutu, dbałość o każdy szczegół, intensywne kolory, miękka skóra, mam model skórzany, a nie z tworzywa. Pierwsze wrażenia po dwóch dniach zwykłego noszenia kapitalne. Miękkie jak ranne pantofle, zero ucisków, o odciskach nie wspominając. Boso, ale w ostrogach. Kilka kilometrów w biegu na razie bez komentarza. Za wcześnie na oceny. Trzymały się stóp i drogi, nie tupały za mocno, Achillesy się nie zerwały bez poduszki pod piętą. Niebawem więcej. Wprowadzam je w swoje biegowe życie rozsądnie, mimo miłości od pierwszego wejrzenia. Hough! Rosół
PS. A wieczorem, tadddaaam, odpaliłem drążek na parkingu. Kilka niedorobionych serii podciągnięć po 3-5 max, poza tym kilka serii samego opuszczania po podskoku. Brzuszki w zwisie z unoszeniem kolan na proste i skośne. Paliło, ale było warto!
PS. A wieczorem, tadddaaam, odpaliłem drążek na parkingu. Kilka niedorobionych serii podciągnięć po 3-5 max, poza tym kilka serii samego opuszczania po podskoku. Brzuszki w zwisie z unoszeniem kolan na proste i skośne. Paliło, ale było warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz