środa, 27 lutego 2013
TRENING WĄTROBY!
Czwartek w lekkim tempie minął na fali szybkiego biegu zmiennego. Nastepnego dnia miało być luźniej z przebieżkami albo podbiegami, już nawet nie pamiętam, bo wieczorem wszystkie plany wzięły w łeb. Niestety trenowałem wątrobę i to ostro. Długi nocny spacer przez miasto otrzeźwił mnie, ale niewystarczająco i poranek, do południa bolał. Trening, wiadomo, przepadł. Za to sobotnie spokojne wybieganie o długości 12km weszło pięknie. Las był zaśnieżony, ciepły, bezwietrzny, pusty. Zakręciliśmy z Łooboo pętlę po piątaku i do domku. Niedziela zapowiadała się emocjonująco - 30 kaemów ciągłego biegu z szybszą ostatnią dyszką. Do niedzielnego ranka wątroba była jak nowa:) Hough! Rosół
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz