wtorek, 19 lutego 2013
DWÓJKI!
Dwójki, czyli dwukilometrowe interwały w 8 minut i/lub nieco szybciej każdy następny włażą w nogi. Zwłaszcza, gdy podłoże nie traktuje ulgowo, tylko zwiększa stopień trudności. Śnieżny, piątkowy las wymógł na mnie skrócenie przelotu o jedną "dwójkę". 4km rozgrzewki i ostatecznie kwartet "dwójek" poczułem solidnie od stóp do głów. Niestety ból łba nie odpuścił nocą, trzymał jak mróz na Syberii. Miałem w planie robotę, ale po zrobieniu mocnego, a co tam, na pohybel!, PBG, streczingu, kąpieli, ubraniu się, założeniu czapki, włożenia klucza w zamek, jednak zamknąłem drzwi po właściwej stronie. Zostałem w domu. Zdecydowałem się na kanapę, imbirowo-cytrynowo-miodową herbatę i kocyk. Drzemka była mocna jak ściana. Nie obudziłby mnie nawet traktor. Po dwóch godzinach wróciłem do gry. Zmęczenie z obozu sędziowskiego w Turcji i złe samopoczucie jak ręką odjął. Ufff! Hough! Rosół
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz