Wolny dzień zgodnie z planem, ale zrobiony niechętnie, bo kusiło, żeby na dzika nadrobic zaległości z zeszłego tyga. Ale czy na pewno zaległości? Złapałem oddech przed piekielnie wymagającym tygodniem. Zaczyna się jazda po bandzie, do maratonu miesiąc ze sporym hakiem. A zima zła, znów zasypała las i okolice. Hough! Rosół
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz