środa, 26 lutego 2014

ZŁAP MNIE, JEŚLI POTRAFISZ!

Już 4 maja Wings for Life World Run. Inspirujący bieg z nietypową formułą w nietypowej sprawie. Cały dochód przeznaczony jest na badania urazów przerwanego rdzenia kręgowego, a biegacze uciekają przed metą, a nie do niej biegną. Start na sześciu kontynentach o tej samej porze, czyli 10:00 UTC, co u nas oznacza samo południe, ale gdzie indziej niekoniecznie. Szczegóły tutaj: www.wingsforlifeworldrun.com/pl/

Przygotowuję się do bicia życiówki w maratonie w połowie kwietnia. Po nim dam sobie tydzień na regenerację i podtrzymam wypracowaną formę do 4 maja. Zostanie tylko 14 dni. Ale to pozwoli mi myśleć już o górskich biegach ultra, bo w Wings for Life World Run zamierzam przebiec ultramaton, czyli ponad 50 kaemów. Na razie sam nie wiem jaki dokładnie dystans, więc nie liczę jeszcze kilometrów i międzyczasów. Na pewno z przodu musi być co najmniej piątka! Myślami jestem jednak przy maratonie, tu mam sprecyzowane cele.

Poznańskie Wings for Life World Run to jest zupełnie nowa formuła zawodów, która zachęca do tego, żeby nie oglądać się za siebie, patrzeć tylko do przodu, napierać, nie kalkulować i robić swoje. Zautomatyzowana meta na czterech kółkach i tak każdego dopadnie. Prędzej czy później. Ale to właśnie sprawia, że bieg jest dla wszystkich. Od amatora, który chce pomóc osobom z problemami zdrowotnymi, po ultrasa, który też pomaga, ale również mierzy swój zasięg, moc, fizyczne i psychiczne bariery. Start jest wspólny, żadnego dochodzenia, meta będzie zbierać swoje żniwo po drodze. Ucieczka przed metą, brzmi nieźle, co nie? No to uciekajmy!


A Ty Meto pokaż co potrafisz! Do zobaczenia w Poznaniu, tej! Hough! Rosół

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz