Wczoraj las był tak piękny, że nie chciało się z niego wybiegać. Przymrozek ściął i utwardził ścieżkę, co z jednej strony zapewniało komfort stopom, a z drugiej dyskomfort bolącemu kolanu. Promienie słońca działały jednak rozweselająco i pobudzająco. Ale zwyciężył rozsądek, bo kłucie w stawie przy każdym kroku dopominało się o zluzowanie. Próbuję znaleźć obejście mojego kolanowego pola minowego, żeby trenować, ale nie przeholować. A boleć w takim wypadku musi i basta!
Kiedyś przeczytałem, że w organizmie jest miejsce tylko na jeden ból. Mnie regularnie bolą Achillesy, ale od kiedy rwie kolano, rzeczywiście jakbym nie odczuwał dolegliwości w ścięgnach. Z dwojga złego wybieram Achille, bo ten ból mam rozpoznany, zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, wiemy czego się po sobie spodziewać. Kolano zachowuje się złowrogo, podstępnie, śliski temat. Na razie odpuszczam badania, leczę się chałupniczo. Rozgrzewająca maść końska na start i chłodzenie z wcierką z żelu przeciwzapalnego na mecie. I oszczędzanie potem kolana przy zwykłych codziennych czynnościach. Na razie ten układ trwa, pozwala żyć w biegu.
Zaraz ruszam w miasto. Zabieram w trasę batona energetycznego, żeby nie przeżywać katuszy i zderzeń ze ścianką jak w ubiegłym tygodniu. Na pewno pękną dwie dyszki, ale nie planuję dokładnie. Nie forsuję rzepki i okolic mocniejszym bieganiem, żeby siły nacisku były jak najmniejsze. Ale doprawiam się dystansem. Wypadałoby zrobić jakieś mocne 5x2km, ale może przetoczę się na zwiększonym kilometrażu do niedzieli i wtedy odpalę moc. Zobaczymy jak zniosę środę. Cały czas biegam z lufą wymierzoną w kolano. Nie ma jaj, nie ma chwały. Life hurts! Hough! Rosół
Kontuzji kolana nie zyczę największemu wrogowi. Naucz się dbać o kolana i postępować w razie kontuzji tego stawu: www.takiekolano.blogspot.com
OdpowiedzUsuń