sobota, 26 marca 2016
WIRUS I WANILIA!
Wirus mnie chyba nadal nie opuścił, wierne bydlę. Ciągle pochrząkuję, coś mnie swędzi w gardle i czuję lekką niemoc. Albo zaczyna miażdżyć przesilenie. Od kiedy pamiętam mój organizm kiepsko reagował na wiosenne pogodowe wariacje. Deszcz - bez problemu, ale nagły atak słońca przy chłodnym wietrze bardziej zwalał mnie z nóg niż wzmacniał w biegu. A może po prostu nie wyleczyłem wirusa jak należy.
Wtorkowa dyszka, w środę mocniejsza czternastka i w czwartek w pełnym słońcu znów wymęczone 10km - to bilans, który nie powala, ale znów cieszy regularność. Do tego mocna praca nad brzuchem, stabilizacją i siłą ramion. No i przyjazd magazynu ULTRA. W piątek po 3km walki w biegu, jednak postawiłem na drążki. Tulcia była lekko zdziwiona, ale potem z radością wałęsała się bezkarnie na łące, a ja znów zmierzyłem się z podciąganiem. Zawiesiłem ostatnio i moc opadła jak i ja z drążka. Wycisnąłem z siebie 35 podciągnięć podchwytem w pięciu seriach. Średnia 7 sztuk, bez wstydu. Pomiędzy nimi dwuminutowe przerwy z ćwiczeniami na brzuch na ławeczce. Dbam jednak o jakość podciągania - spięte pośladki, naprężony brzuch, prosta sylwetka, żadnego machania tułowiem czy kulasami. Spokojny ruch w dół, też działa.
A do tego serie przysiadów, wykroków pod biegaczy i podciągania na drążku nachwytem z sylwetką ciała ułożoną ukośnie i piętami wbitymi w podłoże. Ogólnie więc trening, który na pewno się przyda. Do tego stabilizacje. Dla odmiany dziś leje jak z cebra. Poranek jednak zarezerwowany na przygotowanie sera do paschy. Cały dom pachnie wanilią. Cudnie!
Dwa litry tłustego mleka, 6 jaj, pół litra kwaśnej śmietany 18% i laska wanilii. Tyle potrzeba. Mleko z rozciętą wanilią należy doprowadzić do wrzenia, jaja połączyć trzepaczką razem ze śmietaną i dolać tę masę do gorącego mleka. Na wolnym gazie / prądzie niech poperkocze ze dwie godzinki i powstanie biały twaróg. czasem warto skrobnąć po dnie, żeby nie przywierało. No i zostanie serwatka dla ambitnych. Sito, gaza, odcedzanie i ser czeka do wieczora. Potem już tylko masło, cukier puder, namoczone w herbacie earl grey daktyle, morele i figi suszone i rano pascha będzie pięknie zdobić Wielkanocny stół. A bezcenny zapach wypełnił całe mieszkanie. Wielkanoc się zbliża. Spokojnych Świąt.
Uwielbiam zapach wanilii o poranku! Potem się pobiega. Górka Kazoorka nie zając, nie ucieknie.
Środa, 23/03 - 14km, 12km poniżej 4:30, 2km trucht + siła z piłką lekarską i brzuszki.
Czwartek, 24/03 - 10km + PBG z piłką lekarską 5kg. Rozciąganie.
Piątek, 25/03 - 3km + rozgrzewka dynamiczna + podciąganie, przysiady, wykroki, nachwyt, stabilizacje, brzuszki.
Hough! Rosół
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może napisze Pan coś więcej o PBG i ogólnorozwojówce? :)
OdpowiedzUsuń