wtorek, 23 kwietnia 2013

42196 METR!

Pierwszy metr i pierwsza myśl za metą? Już zapomniałem. Dziś drugi dzień po życiówce. Emocjonalnie nadal miły, ale fizycznie jak zawsze słaby. Najsłabszy. Po wysiłku mój organizm wszystkie toksyny. zakwasy, żale, skargi, mikrourazy wywala poza burtę właśnie w dwie doby po starcie. I mecie:) Ale staram się panować nad emocjami, chociaż wszystko mnie irytuje. Wyciszyła mnie solanka i czytanie nowego numeru "Biegania". Pierwszy ruch rękami i oczami na ostatnie strony, a tam na kalendarz biegów. Już szukam szansy na poprawienie się na "dyszkę". Czytałem kiedyś wywiad z Małgorzatą Sobańską i utkwiło mi w pamięci, że w tydzień lub dwa po maratonnie warto wykorzystać superkompensację na krótszym dystansie. Oczywiście najpierw dbając o siebie i w miarę sprawnie doprowadzając do używalnego stanu. Chcę to przećwiczyć na sobie. Dziś bolą tylko łydki. No i istnienie, haha. Jutro przyjdzie świeżość.
Wczoraj nad ranem ruszyłem na lekką przebieżkę, ale po kilometrze poczułem przeciążeniowy ból kolana, skupiłem się na ogólnorozwojówce i rozciąganiu. Potem był lekki rower z Córką i wieczorna praca wśród prawdziwych mistrzów, czyli Czerwonych Diabłów.
Dziś montowałem program biegowy. Już 11 maja zadebiutuję w biegu na orientację w cyklu "Cała Polska biega z mapą" na Stadionie Narodowym. Wcześniej jednak szukam wyścigu na 10km. Od jutra wdrażam drążek i piłkę 75cm. Mariusz Giżyński otworzył mi oczy na siłę ogólną. Robiłem wprawdzie PBG (pompki, brzuszki, grzbiety), ale tu tkwią ogromne rezerwy. I nie chodzi o kaloryfer na plażę, ale o moc i obudowanie pasa biodrowego. To napędza ciało w biegu i trzyma sylwetkę w ryzach. Jak Giża pokazał mi parę ćwiczeń na piłłkach i berecie (stabilizacyjne ufo), to zobaczyłem jaki jestem cienki.  Na basen nie poszedłem, ale jutro wrzucę kąpielówki i czepek do plecaka. Na przełamanie! To właśnnie mój 42196 metr Hough! Rosół

1 komentarz:

  1. Cześć "Rosół" Od dłuższego czasu śledzę twoje programy o bieganiu w TV które są super. Relacje z zawodów, wywiady itp. Między innymi dla tego też zacząłem biegać (od listopada 2012) i nawet zaliczyłem pierwszy pół maraton. Tak naprawdę kocham aktywność fizyczną i stawiam przed sobą kolejne wyzwania. Nie walczę z nikim a tylko sam ze sobą gdyż chce udowodnić sobie że potrafię. Twój wynik na ostatnim maratonie to już klasa światowa. Naprawdę super. Mi marzy się start w Maratonie we Wrześniu i zejść poniżej 3h a będzie to mój pierwszy Maraton. Życzę sukcesów na kolejnych imprezach :) w wolnej chwili zapraszam na mojego bloga: http://addictedtophysicalactivities.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń