niedziela, 21 kwietnia 2013

2h52m11s

Nie ukrywam satysfakcji z mojej nowej życiówki. Jestem zachwycony przede wszystkim realizacją założeń na trasie, zwalczonym małym kryzysem na 28 kaemie, brakiem ściany, dobrą jak na mnie "panaostatniąchwilę" organizację całego ostatniego tygodnia i maratońskiego poranka. Dobra logistyka jednak zdejmuje trochę ciężaru z pleców. Byłem przygotowany na walkę i powalczyłem. Od początku wiedziałem, że plan Mariusz Giżyńskiego jest w sam raz dla mnie. Mniej objętości, więcej jakości. Poza tym bardzo wkręciło mnie profesjonalne przygotowanie w ostatnim tygu. Od diety, przez treningi, po rytualne śniadanie od czwartku, "karbolołding" - to naprawdę zadziałało. Super Mario!
Największy sukces odniosłem na pewno w głowie. Uwierzyłem, przekonałem się, że mogę, że umiem szybciej biegać i wreszcie walczyć jak zawsze w piłce. Bez wymówek, do wyprucia, do energetycznego dna. Po prysznicu za metą, po zimnej wodzie, nasmarowaniu Achillesów przeciwzapalną maścią, łyknięciu fiolki magnezu, po lekkim rozciąganiu pomyślałem o jesieni. Ale nie, żebym się jakoś stęsknił za chłodem, tylko o tym jaki maraton można polecieć poniżej 2:48, haha. Właściwa reakcja. Wczoraj sporo lekkiego rozciągania do końca dnia, risotto i jedno piwko, 40 minut solanki z pożyczonymi Marysinymi bąbelkami hokus pokus do kąpieli i sen. Niedługi, ale intesywny.
Kulasy bolą, bo niby, co miałyby lepszego do roboty. Spróbuję zaraz poczłapać z Psicami wokół polany dwa kwadranse. Chcę jak najszybciej się zregenerować. Jutro o świcie może nawet ruszę na badania krwi, bo skierowanie ze stycznia się przeterminowało.
Spróbuję w tym tygodniu wkręcić się w pływanie pod triatlon. Jeśli się wciągnę, to zaatakuję Gdynię w sierpniu, a jesienią maraton po bandzie. Jeśli woda mnie nie pokocha z wzajemnością, to postawię na górki! Hough! Rosół

4 komentarze:

  1. Well done Marcin, well done :-)
    Wyzwanie: teraz mnie przygotujesz na jesień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. chwała!

    achillesy działają, czy średnio?

    aha, jak ci się biegało tą dychę tempa maratońskiego w środę na głodzie? (przed 2:38 też biegałem w środę ciągły bez węgli - i to była energetycznie totalna zajezdnia, mniej więcej w stylu ostatniej dychy samego maratonu.)

    zdrówko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrobnąłem mail, bo nie mogłem się tu wbić. Hough!

      Usuń
  3. Gratulacje !!!!
    Cala niedziele sie zastranawialem czy przekroczysz 3h a tu taki piekny wynik.
    Pozdrawiam,
    Patryk

    OdpowiedzUsuń