wtorek, 7 marca 2017

POSZUKIWANIE SZYBKOŚCI



Po feriach wszystko wróciło do normy, kolano odzyskało przyzwoitą ruchomość, nadmiar mazi rozprowadził tu i ówdzie zwykły odpoczynek, nogi znów przebierają sprawniej, aż chce się wstawać o brzasku i lecieć do pustego, cichego lasu. Codzienne treningi dozowane w odpowiednich, zwiększających się dawkach sprawiły, że znów poczułem tempo. Ale do wymarzonego 3:29 na kilometr nadal lata świetlne. Mam jednak dodatkowe dwa tygodnie zapasu na trening, bo moją dychę zaatakuję dopiero 23 kwietnia podczas OWM.Koszulkę mam, wierzę, że radę dam i się nie poddam (a raczej mój układ ruchu).

Moje włókna szybkokurczliwe zostały uśpione, osłabione i zdominowane przez te wolnoobrotowe. Nigdy nie miałem ich zbyt dużo, byłem koniem do biegania długo i daleko, takim co nawet po błocie pociągnie. Musiałem ostro pracować nad dynamiką i mocą, żeby wykrzesać z mięśni trochę szybkości. Wtedy oczywiście za mało o sobie wiedziałem, świadomość nadeszła na szczęście w mistrzowskim sezonie, jesienią 2015 roku. Pamiętam, że codziennie ćwiczyłem na drabince koordynacyjnej, bardzo mocno przykładałem się do każdego ćwiczenia, gdzie trzeba było przyspieszyć, koncentrowałem się na pracy kolan i rąk. Oczywiście ta boiskowa szybkość była zupełnie inna niż biegowa, bo w meczu liczył się błyskawiczny start i doskok do przeciwnika. Kilka, góra kilkanaście metrów, żeby nie oglądać na plecach napastnika rywali jego numeru i nazwiska. W bieganiu mowa o trochę innej szybkości, ale praca nad nią to bezustannie prawdziwe wyzwanie dla takiego wolnoobrotowego diesela jak ja. Choć Mariusz Giżyński pięknie mnie pompuje słowami: Dasz radę, szybki jesteś.



Z Mariuszem Giżyńskim ustaliłem prosty plan działania na najbliższe 3 tygodnie. Dwa treningi swobodne do 12 km z przebieżkami , następnie trzeciego dnia ostra jazda. Zabawy biegowe na czas (1-3 min.), biegi z narastającą prędkością, potem dopiero wejdą klasyczne interwały. Ten układ bardzo mi pasuje. Dodatkowo siła ogólna i rozciąganie. Więcej nie chcę na siebie brać, bo albo będę z braku czasu pomijał, albo wykonywał po łebkach. Dlatego lepiej od ręki to odpuścić i skupić uwagę oraz wpompować energię w sprawdzony kwartet: swobodne bieganie - akcenty - siła ogólna - stretching. Zamierzam dorzucić basen, ale jakoś ciągle omijam go szerokim łukiem. A przydałby się na pewno. Pewnie jak i roller, orbitrek, gumy, trx, cross fit. Dużo tego. Za dużo. Hough.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz